Poranna kawa – albo herbata, jeśli ktoś kawy nie lubi – to chyba najlepszy sposób na rozbudzenie zaspanego jeszcze organizmu. Pierwszą wypijamy zwykle, gdy tylko uda nam się otworzyć oczy, często jeszcze w łóżku. Kolejną – do śniadania, potem pewnie niejedną w pracy. Aż wreszcie przychodzi czas na popołudniowy relaks – oczywiście przy kolejnej filiżance.
Ten rytuał jest dla większości z nas niezwykle ważny. A skoro tak, to staramy go sobie w jak największym stopniu umilić. Sposobów na to jest bez liku. Jedni dodają do napoju rozmaite przyprawy (chociażby cynamon), inni otaczają się kwiatami, inni zaś wolą umościć się w wygodnym fotelu, zamknąć oczy i wsłuchać się w dobiegające z głośników dźwięki ulubionej muzyki. Czasem wszystko to robimy jednocześnie, ale nie w tym rzecz. Otóż jakkolwiek pięknie by nie opisać tej – w zasadzie dość prozaicznej – czynności picia kawy czy herbaty, to nie ma w niej przecież nic magicznego. Bywa za to sporo problemów, a najczęstszym z nich jest… rozlanie napoju.
Gorący płyn – oprócz tego, że potrafi boleśnie poparzyć – może wyrządzić sporo szkód. Ile to już mebli zostało zniszczonych, bo „kawa się wylała”… Jest na to na szczęście świetna metoda!
Podkładki na stół – bo o nich mowa – triumfy święciły w czasach głębokiego PRL-u. Typowa podkładka wykonana była wówczas z podłego plastiku z nadrukowanym owocowym lub kwiatowym wzorem. Takie podkładki gdzieniegdzie jeszcze możemy znaleźć – przeważnie „plączą się” w kuchniach naszych dziadków albo wielobranżowych sklepach „społemowskich”. Generalnie rzecz biorąc – wraz z błyskawicznych rozkwitem „zgniłego, imperialistycznego kapitalizmu” – zapomniano o nich na jakiś czas. Dziś znów wracają do łask, tyle tylko, że w zupełnie innym wydaniu!
Współczesna podkładka na stół coraz częściej jest produktem designerskim, wręcz małym dziełem sztuki. Podkładki pod talerze, kubki czy naczynia kuchenne produkuje się – a raczej wytwarza, bo wiele z nich wcale nie pochodzi z wysokowydajnych linii produkcyjny, lecz niewielkich manufaktur – między innymi z PVC, tkanin syntetycznych i naturalnych, drewna, szkła czy bambusowych plecionek lub listewek. Niezmiernie praktyczne i bardzo popularne są też podkładki korkowe.
Warto w tym miejscu wtrącić – niejako przy okazji – że podkładka korkowa, prócz walorów dekoracyjnych, charakteryzuje się wyjątkowymi właściwościami. Korek jest mianowicie niezmiernie lekki i trwały, a jednocześnie ma doskonałe parametry termiczne. Słowem: jak mało który inny materiał, izoluje powierzchnię stołu czy innego mebla przed działaniem temperatury. Korkowa podkładka pod kubek to zdecydowanie coś, co powinno – i to w większej ilości – znaleźć się w każdym domu i biurze.
Wracając jednak do podstawek – coraz popularniejsze są maty na stół czyli podstawki w formie plecionych lub tkanych ( na przykład z bawełny, nici z tworzyw sztucznych albo bambusowej przędzy) niewielkie „serwety”. Łatwe do przechowywania (można je zwijać), czyszczenia (wiele z nich nadaje się do prania, inne wystarczy przetrzeć mokrą szmatką), często przepięknie wykonane – nie tylko wspaniale chronią meble przed zachlapaniem oraz działaniem wysokiej temperatury, ale też cudownie dekorują wnętrze.
Mata na stół coraz częściej przejmuje rolę – niegdyś królującego na polskich stołach – obrusu. Podstawki na stół wyparły też (na szczęście!) ceraty. Swoją drogą, czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta czym była cerata…?
Elegancka albo zupełnie szalona, korkowa, bambusowa lub pleciona, intensywnie kolorowa lub dyskretnie jednobarwna – podstawka jest detalem, bez którego naprawdę trudno się dziś obyć.